Od dwóch tygodni stosuje nowość kosmetyczną, peeling kawowy My Body buddy. Dlaczego w ogóle piszę akurat o nim? Bo jak wspominałam wyżej zawsze po takim peelingowym zabiegu wsmarowuję w ciało balsamy. Te peelingi są na bazie naturalnej kawy i wzbogacone są o olejki m.in. kokosowy lub z pestek winogron. Po zmyciu scrubu pozostaje na ciele warstwa olejku. Dzięki temu ciało jest od razu nawilżone i natłuszczone. Do tego, wszystkie składniki są naturalne i wspomagają walkę z cellulitem i przebarwieniami skórnymi.
To chyba będzie mój nowy ulubiony produkt do domowych zabiegów pielęgnacyjnych. :)
Kocham pic kawę, to moje małe uzależnienie, a teraz jeszcze będę używać jej w łazience! Dzięki za tego posta!
OdpowiedzUsuńmmm już czuję zapach kawy podczas kąpieli, normalnie raj!
OdpowiedzUsuńpeeling kawowy? Super opcja, muszę spróbować
OdpowiedzUsuńKawowy peeling MBB to cudo, uwielbiam go!
OdpowiedzUsuńSuper blog, zapraszam do mnie :)
http://beautyinstead.blogspot.com/
Kokosowy peeling = jestem w raju
OdpowiedzUsuń